Andrzej Dudziński, na przekór oficjalnym potrzebom bieżącej propagandy, ale z pewnością w zgodzie z sumieniem reportera usiłuje w czasie rzeczywistym zaaranżować spotkanie z emigracyjną rzeczywistością. Ten reporter z przekonania, bez namawiania nas na wielką albo niesamowitą przygodę szkicuje życie na obczyźnie, nie używając dobarwień. Przygoda reportera, niesie ze sobą wystarczającą ilość kolorów, skupia więc swą uwagę na możliwie wiernym ich przedstawianiu. Sytuacje w jakich znajdują się bohaterowie jego epizodów, są wystarczająco fascynujące, frapujące i ekscytujące aby zaciekawić.
W warstwie informacyjnej, reportaż Dudzińskiego ma konstrukcję wielopoziomową, wielowątkową i wyraźnie nie poddającą się żadnym prostym kwalifikacjom. Autor nie łudzi czytelnika i nie zastawia nań żadnych sideł. Nie usiłuje również uciekać się do literackich uniesień i przewymiarowań. Pozostaje obecny w miejscu wydarzeń ale nie przeszkadza. Wykonuje odpowiedzialną pracę - którą sam sobie zadał, nikt mu tego nie zlecił i dlatego jest winien. Ponosi go krzyk samotnego emigranta, który kiedy trafia na właściwy grunt, wywołuje nieoczekiwane reakcje: od płomiennej aprobaty, aż po całkowite odrzucenie, przez mających już dosyć narzekania na swoją i cudzą dolę. Nigdzie co prawda Dudziński tego nie robi, ale co to szkodzi uczynnym, włożyć mu coś do jego dorobku “na okrasę”.
Tymczasem książka pt. “Dom przy Alien Avenue“ jest reporterskim zapisem zmagań współczesnych emigrantów z cywilizacją, której korzenie są wprawdzie wspólne, ale gałęzie a zwłaszcza zakwitające tu i ówdzie kwiaty, różnią się od siebie znacznie. I nie jest to wyłącznie kwestia obcego języka, choć jest to z pewnością problem komunikacji. Kiedy więc czytelnik wchodzi w tekst, pochłania treść i rejestruje jeszcze jedno oryginalne przeżycie, już nie możemy twierdzić, że nic się nie dzieje. Problem jednak w tym, że Dudziński pozwala sobie na konstrukcje piętrową. Nie posługuje się tu żadnymi znanymi chwytami typu rozwojowa akcja, łańcuch konsekwencji, itp schematy.
Książka Andrzeja Dudzińskiego kreuje dla bardziej wrażliwego ale także bardziej uważnego czytelnika, złożoną przestrzeń ludzkich bytów, zawieszonych w świecie, który jest przecież naszym światem, światem naszych stereotypów i pomysłów. Ale czy zawsze oczekujemy pojawiających się dzięki naszemu zaistnieniu, dzięki naszym najlepszym chęciom, następujących potem konsekwencji... Kto chce się do tego przyznać? A kto chce przyznawać się do porażki? W pogoni za sukcesem, hipokryzja jest atutem.
Jak więc z hipokryzją radzi sobie Dudziński? Czy walczy o nowy wspaniały świat uczciwie, czy zanurzając się w reportaż, umywa ręce, a bohaterowie rozliczają się sami ze swej nieporadności lub przebiegłości?
Można wziąć książkę Dudzińskiego, przeczytać jak besteller i mieć to z głowy. Można także zrobić coś więcej. Do refleksji nie namawiam. Człowiek jakim on jest, ma się lepiej lub niezgorzej. Człowiek zawieszony gdzieś w przestrzeni, do którego nikt właściwie się nie przyznaje, którego los nikogo nie obchodzi, który został wyjęty spod wszelkich praw - czy coś nam to jeszcze mówi? A może emigrant to już nie człowiek, byt wprawdzie, ale jakiś nieczłowieczy?
Reportaż Dudzińskiego “Dom przy Ulicy Obcej”, można także odczytać jako wiwisekcję, laboratorium. Społeczeństwo jakieś wprawdzie istnieje, ale jego podstawowy budulec, człowiek - nie pozostanie obcy, choć na zbliżenie trzeba nieraz czekać, wywalczyć je, a najlepiej wypracować.
Dom stoi wprawdzie przy ulicy Obcej, ale to wyłącznie od nas, od siły naszej woli zależy czy tam pozostanie.
Czas na opis rzeczywistości jest dobry zawsze dla odważnych. Czas na rzeczywistość emigracyjną bywa gorącym poszukiwanym towarem, innym zaś razem nie odpowiada bieżącym potrzebom. Zawsze jest przecież taki ktoś, lepiej zorientowany w tym, co nam najbardziej potrzeba. Ja osobiście bardziej liczę tutaj na zainteresowanie czytelnika, który łatwo rozpozna swój świat, a może nawet zobaczy swoje lustrzane odbicie.
Marcisz Bielski
Marcisz Bielski - Andrzeja Dudzińskiego podróż w zapoznane - Tygodnik Express, Chicago 23/99
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz