W tomie reportazy Pod obcym niebem autor ustawia sie jakby z
boku, nie wartosciuje, nie moralizuje, nie jest za ani przeciw, po
prostu ze skrupulatnoscia dokumentalisty rejestruje wydarzenia, ktore
skladaja sie na epopeje emigranckiego losu. Podporzadkowany jest temu
nawet warsztat pisarski. Dudzinski pracuje niczym radiowy reporter,
pozwala wygadac sie swoim bohaterom, a wlasne zdanie wtraca tylko tam,
gdzie tego konstrukcja dramaturgiczna wymaga. I to jest jego zaleta, ta
oszczednosc slowa. Pozwala sie ludziom wyplakac, pozostawiajac
siebie w cieniu. Liczy na bezposredni kontakt emocjonalny czytelnikow ze
swoimi bohaterami. Unika wiec roli posrednika i komentatora. Nie chce
narzucac czytelnikom swych ocen. Wierzy, ze potrafia oni sami tego
dokonac. (...)
Bohaterami ksiazki Dudzinskiego sa zwykli zjadacze chleba, ludzie
przecietni, ale postawieni w nieprzecietnych okolicznosciach. Ci, ktorzy
wyjechali tam na zaproszenie rodziny, albo z kupionym zaproszeniem, czy
wreszcie ci, ktorzy w znanej loterii wygrali wize na staly pobyt w USA,
czyli w potocznym przekonaniu Polakow zlapali Pana Boga za nogi.
Pracuja legalnie, albo na czarno w nieustajacym strachu przed
urzedem imigracyjnym. Wszyscy, przynajmniej na poczatku, podlegaja
jednak procesowi degradacji. Jedni sie z tego dwigaja, a inni koncza na
bruku, jako zebracy, lumpy, prostytutki w dzielnicach biedoty, badz w
panstwowych przytulkach.
Dionizy Sidorski
Dionizy Sidorski -
Nowe Kontrasty, nr 7/55, lipiec 1998 r. - Warszawa
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz